Derby

20. sierpnia 2014  DERBY, GDY MECZ TO DOPIERO POCZĄTEK

Piłkarskie derby to ważne święto każdego kibica. Jego drużyna może przegrać wszystko, gdy jednak pokona lokalnego rywala, jest przez fanów wielbiona i noszona na rękach.

Słowo derby pochodzi od nazwy miejscowości w centralnej Anglii o tej samej nazwie. Tamtejszy hrabia Edward Smith-Stanley zorganizował w 1740 roku wyścigi konne. Ten termin do dzisiaj używany jest właśnie podczas tych najbardziej prestiżowych zawodów konnych.

Derby zaś jako starcie dwóch drużyn z jednego miasta (regionu) w słowniku zadomowiło się w 1829 roku, kiedy również w Derby doszło do meczu zwaśnionych drużyn. Po jednej stronie stanęła drużyna z parafii Wszystkich Świętych, a po drugiej z pod znaku Świętego Patryka. Starcie było bardzo żywiołowe i niestety chaotyczne - doszło do kilku wypadków śmiertelnych. Jeden dziennikarz z Francji opisał to wydarzenie znamiennie: "Jeżeli Anglicy nazywają to grą, to strach pomyśleć co nazywają walką".

Krótka definicja derbów piłkarskich brzmi więc tak: mecz między drużynami z jednego, miasta, gminy, czy regionu. Obecnie już na szczęście takie starcia nie są tak krwawe, ale współczesna historia zna różne takie sytuacje.

Najbardziej znane derby na świecie, to oczywiście spotkania między Realem i Barceloną. Te są nazywane Gran Derbi lub Derby Europy. Pamiętnych starć między odwiecznymi rywalami było wiele, nie raz o wyniku decydowały piękne gole, fenomenalne interwencje bramkarzy, czy choćby błędy sędziów, my jednak przypomnimy zupełnie inny pojedynek, który zasłynął czymś innym.

Wszystko działo się 23 listopada 2002 roku, mecz rozgrywano na stadionie Camp Nou w Barcelonie. Wynik 0:0, ale o jego przebiegu nie będziemy dyskutować.

By lepiej zrozumieć klimat tego meczu cofnijmy się do 2000 roku. Prezesurę w Realu objął nieoczekiwanie Florentino Perez - zdobył on poparcie zrzeszonych kibiców (socios) Realu zapowiedzeniem wielkich transferów. Wcześniej uknuł pewną intrygę. Zaproponował Luisowi Figo podpisanie wstępnej umowy, która zobowiązałaby go do gry w Realu, gdyby został prezesem (szanse na to były iluzoryczne). Figo dostał za podpis około 1 mln euro, gdyby jednak nie spełnił zapisu w umowie musiałby zapłacić 10 mln euro. Perez obiecał socios, że jak Figo nie zagra na Santiago Bernabeu w białej koszulce, to ci będą mieć roczny darmowy wstęp na stadion. Sam Figo nie był przekonany do gry w Realu (można nawet pokusić się o stwierdzenie, że nie chciał tam grać), duży wpływ na jego podpis pod umową miał jego agent, który zauważył łatwy zysk i małe szanse Pereza objęcia stanowiska, oczywiście milion zostałby w ich kieszeniach, gdyby Perez nie został wybrany - na co przecież się zanosiło.

Na zdjęciu Florentino Perez i Luis Figo/ theguardian.com

Nie trudno domyślić się co się stało, gdy Perez wygrał wybory, Figo zdecydował się na transfer. Oburzyło to sympatyków Barcelony, tym bardziej, gdy na światło dzienne wyszła intryga z Portugalczykiem w roli głównej. Figo w Barcelonie stał się wrogiem publicznym numer jeden. Najłagodniej nazywano go sprzedawczykiem i zdrajcą.

Podczas meczu w 2002 roku cały czas kibice gwizdali na piłkarza, z trybun leciały różne przedmioty. Kulminacyjna akcja miała miejsce w 75 minucie tego pojedynku, podczas rzutu rożnego na murawie pojawił się świński łeb - jest to wydarzenie bez precedensu, w meczach Realu z Barceloną, takich zachowań kibiców nie odnotowywano, również po meczu doszło do zamieszek kibiców. W historii futbolu ten mecz zasłynął jako "świński klasyk".

Luis Figo nie miał łatwego życia / https://www.youtube.com/watch?v=ZWJZcPSJyIs#t=41 (jotancs's chanel)

Luis Figo oprócz butelek, by wykonać rzut rożny musiał "sprzątnąć" świński łeb. Korner wykonał jednak znakomicie i bramkarz Blaugrany Roberto Bonano musiał popisać się spektakularną interwencją / losblancos.pl

Dużo bardziej dantejskie sceny dochodziły niejednokrotnie podczas derbów Belgradu. Kibice tamtejszej Crveny Zvezdy i Partizana nigdy za sobą nie przepadali. Podczas 144 derbów Belgradu 18 maja 2013 roku nie było inaczej. Doszło do zamieszek, wiele osób zostało rannych - gorące głowy tamtejszych fanatyków często dają o sobie znać. Mecz zakończył się wynikiem 1-0 dla Partizana, co pomogło im zdobyć mistrzostwo Serbii.

Zadymy podczas derbów Belgradu to codzienność / https://www.youtube.com/watch?v=MijhbfGTia0

Palące krzesełka i konwój policji to norma przy okazji derbów Belgradu / weszlo.com

Jednak derby są pamiętane również z powodów sportowych - czyli tak jak powinny być pamiętane zawsze. Nie idąc daleko w świat zostańmy w Polsce. 11 maja 2010, przedostatnia kolejka ekstraklasy,derby Krakowa, tym razem starcie miało zdecydować o losach zarówno Wisły i Cracovii. Wisła w tabeli prowadziła i była na najlepszej drodze by zdobyć mistrzostwo. Cracovia zaś drżała o utrzymanie. Mecz był pod dyktando Wisły, jednak piłka nie chciała wpaść do "świątyni", a nawet jak już ta sztuka się udała, to sędzia Piasecki nie uznał gola Głowackiego, zdobytego prawidłowo. Korespondencyjny pojedynek toczył się w Chorzowie, Lech który mierzył się z Ruchem dzięki bramce Roberta Lewandowskiego remisował. W 78 minucie wynik zmienił się w Krakowie, Boguski ładną podcinką zaskoczył bramkarza Cracovii. W tym momencie mistrzem jest Wisła. Jednak do akcji wkracza nieokiełznany Mariusz Jop, on w 93 minucie strzela samobójczą bramkę, dla samego Jopa, to bardzo przykra chwila, tym bardziej, że kilka dni wcześniej nie pograł przy nim w ogóle Robert Lewandowski. Na domiar złego w ostatniej akcji meczu bramkę zdobywa Lech. W ostateczności to właśnie Poznaniacy zdobyli "majstra" - jak kiedyś się u nich mówiło.

Mariusz Jop bohaterem Cracovii / https://www.youtube.com/watch?v=jV1Tiw4pGF8 (omka8888)

Mariusz Jop choć nie jest uosobieniem szczęścia w FK Moskwa był uznawany solidnym obrońcom. W rosyjskiej ekstraklasie zagrał 86 spotkań / sport.wp.pl

W poprzednim sezonie rozegrano pierwszy raz ligowy mecz naszej drużyny z Zawratem w A Klasie. W tym premierowym starciu Granit wygrał prym o tron w gminie Bukowina Tatrzańska 3-1. Bramki dla naszej drużyny strzelali: Maciej Lichacz (dwie) i Krzysztof Sarna. W starciu wiosennym doszło do udanego rewanżu. Można powiedzieć, że Zawrat zawrócił o 180 stopni. W wyniku 2-4 udział wzięli m.in. Szymon Kiernoziak i Józef Milon, którzy strzelili po bramce. Kto będzie nowym bohaterem i będzie rządził w gminie przez najbliższe pół roku dowiemy się już w niedzielę. Oczekujemy jednak przede wszystkim postawy fair w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła z obu stron. Liczymy również na wysoki poziom sędziowania. Piłkarzom "pogwiżdże" Bartłomiej Skoczyk, zdolny arbiter z Lipnicy Wielkiej - z pewnością czuje on grę - jeszcze nie dawno sam hasał po boisku w barwach lipnickiej Babiej Góry.

Maciej Lichacz wykorzystał dwa karne w historycznym pierwszym starciu ligowym Zawratu i Granitu w A Klasie / sportowepodhale.pl

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości